Zaczęło się niepozornie. Od przeziębienia, które w sezonie jesienno-zimowym nie należy do rzadkości.
– Michałowi dokuczał katar, bolały go zatoki, ale z powodu pandemii na wizytę u lekarza musiał poczekać. Wydało się, że jest to niegroźne przeziębienie - wspomina Magdalena Pietruszewska, kuzynka 33-latka z Kędzierzyna-Koźla. – Nie doczekał się jej. 8 stycznia stracił w mieszkaniu przytomność. Znalazł go kolega. Szczególnie niepokojącym objawem był sztywny kark.
Pani Magdalena, która sama z wykształcenia jest lekarzem, mówi, że większości chorych – po tygodniu leczenia przeziębienia – wraca bez szwanku do dawnego życia. Michał Kozłowski nie miał tyle szczęścia. Tomograf wykazał, że w mózgu 33-latka pojawiły się ropnie.
- Bakterie zalegające w zatokach zaatakowały mózg, w wyniku czego powstały ropnie. Jeden z nich miał 9 centymetrów, a do tego było kilka mniejszych – relacjonuje kuzynka mężczyzny. – Powstał obrzęk mózgu, który stale się powiększał. Żeby uratować życie Michała, konieczna była trepanacja czaszki, by oczyścić te ropnie.
Mężczyzna spędził tydzień na OIOM-ie, a jego stan znowu zaczął się pogarszać. Konieczne było ponowne otwarcie czaszki, by zrobić przestrzeń dla obrzękniętego mózgu. Do tego doszła sepsa.
- Michał był cały czas w śpiączce, jego stan określano jako krytyczny. Operacja trwała kilka godzin. Uprzedzono nas, że on może jej nie przeżyć – mówi pani Magdalena. – Lekarze nie dawali Michałowi praktycznie żadnych szans. Nie byli w stanie określić, jak poważne spustoszenie choroba poczyniła w mózgu, ale uprzedzali, że jeśli przeżyje – będzie jak warzywo. Dla nas był to szok, bo wcześniej Michał był okazem zdrowia. On praktycznie nigdy nie chorował, był zawodowym nurkiem, człowiekiem sprawnym i niesłychanie aktywnym.
Magdalena Pietruszewska zorientowała się, że źrenice jej kuzyna reagują na bodźce. Uznała, że jest to światełko w tunelu.
– Po odstawieniu leków nasennych Michał otworzył oczy. Mam wrażenie, że mnie poznał – wspomina kobieta. – To, że kuzyn przeżył, lekarze określają mianem cudu. Mówili, że nie spotkali jeszcze pacjenta, który miałby taką wolę walki.
Michał trafił do ośrodka rehabilitacyjnego w Katowicach. Leczenie tam jest refundowane, ale przed Wielkanocą kędzierzynianin zostanie wypisany do domu.
- Jedyną szansą dla niego jest intensywna rehabilitacja w prywatnym ośrodku, ale miesięczna terapia kosztuje ponad 30 tys. złotych. Nie mamy takich pieniędzy – mówi pani Magdalena. - Naszym marzeniem jest zebranie 100 tys. złotych, które pozwolą sfinansować choć trzymiesięczną terapię. Michał jest dla mnie jak brat. To wyjątkowy człowiek i zrobię wszystko, by wrócił do nas w jak najlepszej formie.
O panu Michale pisaliśmy 8 lat temu, gdy wskoczył do Odry w Brzegu, gdzie wówczas pracował i uratował 76-letnią kobietę.
Starsza pani straciła równowagę, wpadła do wezbranej wody i zaczęła tonąć. Innym razem mężczyzna uratował dwójkę dzieci. Jego bliscy liczą na to, że Opolanie i nad jego dramatem nie przejdą do porządku dziennego.
Zbiórkę można wesprzeć na portalu pomagam.pl wpisując frazę "Rehabilitacja dla Michała K."
Co to jest zapalenie gardła i migdałków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?