Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Co czwarty opolski sklep został zamknięty w ostatniej dekadzie. Wiejskie i osiedlowe sklepiki są już rzadkością

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
W tej galerii znajdziesz kilkadziesiąt zdjęć zamkniętych sklepów w jednym tylko kędzierzyńskim Śródmieściu.
W tej galerii znajdziesz kilkadziesiąt zdjęć zamkniętych sklepów w jednym tylko kędzierzyńskim Śródmieściu. Tom
Jeszcze dziesięć lat temu w regionie było 8300 sklepów. Teraz mniej niż 7 tysięcy. Małe placówki nie wytrzymują konkurencji dyskontów, które coraz bardziej "rozpychają się" na wsiach.

Znany opolski społecznik Bronisław Piróg był kiedyś właścicielem siedmiu sklepów spożywczych. Miał placówki głównie na wsiach, nawet tak małych jak Podlesie w gminie Cisek. W tym roku mijają trzy lata od kiedy zamknął ostatni sklep - w Łanach (także w gminie Cisek).

- Ich prowadzenie z roku na rok przestawało być po prostu opłacalne - mówi Bronisław Piróg. - Owszem, mieszkańcy wsi chętnie przyjdą rano po świeże pieczywo czy gazetę, ale z tego nie da się utrzymać sklepu. Właściciele małych placówek nie są też w stanie konkurować z tymi dużymi, które powstawały kiedyś w miastach, a teraz także w większych wsiach.

Z danych firmy Dun & Bradstreet wynika, że w ciągu dekady w Polsce zniknął niemal co czwarty sklep. To tendencja ogólnokrajowa, podobnie jest na Opolszczyźnie. Jeszcze w 2010 roku w naszym regionie było 8300 placówek handlowych, teraz jest ich mniej niż 7000. Najczęściej zamykane były sklepy wiejskie i osiedlowe. W wielu przypadkach był to rodzinny biznes.

- Znam przypadki, gdzie żona prowadzi mały sklep osiedlowy, a mąż pracuje za granicą i nierzadko dokłada do tego biznesu - dodaje Bronisław Piróg. - To jest teraz bardzo ciężki kawałek chleba.

Co ciekawe, o ile szybko spada liczba sklepów, o tyle od lat regularnie rośnie średnia powierzchnia placówek handlowych. Spowodowane jest to faktem, że w miejsce trzech czy czterech małych sklepów wiejskich powstają sporej wielkości dyskonty. Jedna z polskich sieci bardzo mocno rozwija się właśnie na opolskich wsiach. - Jeśli ktoś mieszka we wsi, gdzie jest taki dyskont, to nie płacze za starym, małym sklepem. Gorzej mają babcia czy dziadek z małej wioski, gdzie nie ma już nic. Oni muszą robić zakupy na zapas, albo prosić sąsiadów o podwiezienie do sklepu - opowiada pan Piotr, mieszkaniec gminy Polska Cerekiew.

Henryk Galwas, prezes Opolskiej Izby Gospodarczej mówi, że trend ten nie musi się jednak utrzymywać w nieskończoność. - Sytuacja społeczna, potrzeby klientów zmieniają się. Nie wykluczam, że za kilka może dojść do powrotu idei małych, osiedlowych sklepów, które będą na wyciągnięcie ręki - mówi prezes izby.

Za przykład podawany jest chociażby przypadek pasmanterii "W starych nutach babuni" w Kędzierzynie-Koźlu. Sklep jest miejscem, w którym można kupić materiał, ale również wypić kawę, odsprzedać jakie drobiazgi. Cieszy się dużą popularnością.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Co czwarty opolski sklep został zamknięty w ostatniej dekadzie. Wiejskie i osiedlowe sklepiki są już rzadkością - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na kedzierzynkozle.naszemiasto.pl Nasze Miasto