Znany opolski społecznik Bronisław Piróg był kiedyś właścicielem siedmiu sklepów spożywczych. Miał placówki głównie na wsiach, nawet tak małych jak Podlesie w gminie Cisek. W tym roku mijają trzy lata od kiedy zamknął ostatni sklep - w Łanach (także w gminie Cisek).
- Ich prowadzenie z roku na rok przestawało być po prostu opłacalne - mówi Bronisław Piróg. - Owszem, mieszkańcy wsi chętnie przyjdą rano po świeże pieczywo czy gazetę, ale z tego nie da się utrzymać sklepu. Właściciele małych placówek nie są też w stanie konkurować z tymi dużymi, które powstawały kiedyś w miastach, a teraz także w większych wsiach.
Z danych firmy Dun & Bradstreet wynika, że w ciągu dekady w Polsce zniknął niemal co czwarty sklep. To tendencja ogólnokrajowa, podobnie jest na Opolszczyźnie. Jeszcze w 2010 roku w naszym regionie było 8300 placówek handlowych, teraz jest ich mniej niż 7000. Najczęściej zamykane były sklepy wiejskie i osiedlowe. W wielu przypadkach był to rodzinny biznes.
- Znam przypadki, gdzie żona prowadzi mały sklep osiedlowy, a mąż pracuje za granicą i nierzadko dokłada do tego biznesu - dodaje Bronisław Piróg. - To jest teraz bardzo ciężki kawałek chleba.
Co ciekawe, o ile szybko spada liczba sklepów, o tyle od lat regularnie rośnie średnia powierzchnia placówek handlowych. Spowodowane jest to faktem, że w miejsce trzech czy czterech małych sklepów wiejskich powstają sporej wielkości dyskonty. Jedna z polskich sieci bardzo mocno rozwija się właśnie na opolskich wsiach. - Jeśli ktoś mieszka we wsi, gdzie jest taki dyskont, to nie płacze za starym, małym sklepem. Gorzej mają babcia czy dziadek z małej wioski, gdzie nie ma już nic. Oni muszą robić zakupy na zapas, albo prosić sąsiadów o podwiezienie do sklepu - opowiada pan Piotr, mieszkaniec gminy Polska Cerekiew.
Henryk Galwas, prezes Opolskiej Izby Gospodarczej mówi, że trend ten nie musi się jednak utrzymywać w nieskończoność. - Sytuacja społeczna, potrzeby klientów zmieniają się. Nie wykluczam, że za kilka może dojść do powrotu idei małych, osiedlowych sklepów, które będą na wyciągnięcie ręki - mówi prezes izby.
Za przykład podawany jest chociażby przypadek pasmanterii "W starych nutach babuni" w Kędzierzynie-Koźlu. Sklep jest miejscem, w którym można kupić materiał, ale również wypić kawę, odsprzedać jakie drobiazgi. Cieszy się dużą popularnością.
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?