Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Hampel zamiast lać wodą panie, w poniedziałek wejdzie do jeziora

Aleksander Król
W sobotę woda w rzece miała kilka stopni powyżej zera. Dla morsów była gorąca
W sobotę woda w rzece miała kilka stopni powyżej zera. Dla morsów była gorąca Fot. arc
W nietypowy sposób zamierza spędzić "lany poniedziałek" Marian Hampel, mors z Raciborza. Gdy inni będą napełniać wiadra, by zgodnie z tradycją polać wodą panie, 61-letni mężczyzna sam zanurzy się w zimnym jeziorze Dębowa pod Kędzierzynem-Koźlem.

- To już taka tradycja, wspólnie z kolegami z klubu Morsy Dębowa od kilku lat świętujemy w ten sposób. Ostatnio chłopy próbowały polać panie wodą ze "szlaucha", ale wszystkie uciekły nam do... jeziora - wspomina ze śmiechem Marian Hampel. - Teraz też zapowiada się znakomita zabawa - dodaje raciborzanin, który do Kędzierzyna jak zwykle prawdopodobnie pojedzie na rowerze. Dla pana Mariana to najlepsza rozgrzewka przed zanurzeniem się w chłodzie.

Dla miłośników zimnej wody kilkunastominutowa, wielkanocna kąpiel w jeziorze to pestka. W minioną sobotę Marian Hampel, wraz ze swoimi kolegami z Dębowej pokonał 12,5 kilometra Odrą, płynąc z Ligoty Tworkowskiej aż do Mostu Zamkowego w Raciborzu. Woda w rzece miała wówczas od 5 do 7 stopni Celsjusza.

- Trochę zbyt ciepła - mówili uczestnicy pierwszego raciborskiego spływu twardzieli, jaki zorganizował Hampel.

Niektórzy z ciepło ubranych obserwatorów całego zdarzenia komentowali, że to żaden wyczyn, bo morsy płynęły w piankach. - To tak zwane mokre kombinezony, przez które woda zwyczajnie przepływa. To niezbyt ciepłe odzienie - śmieje się Hampel.

Morsy tłumaczą, że najważniejszy jest ruch. - Gdy człowiek się rusza, nie straszna mu woda, której temperatura ma 0 stopni - mówi Adam Giet, z klubu Morsy Dębowa, którego uczestnicy biją rekordy świata w pływaniu, staniu, czy leżeniu w zimnej wodzie, odnotowywane m.in. w księdze Polskich Rekordów i Osobliwości. Część z nich ma już na swoim koncie także rekord Guinessa.

W sobotę siedmioosobowej grupie w ciągu godziny udało się dotrzeć z Ligoty do śluzy przy Rafako. W tym miejscu morsy musiały na chwilę wyjść z wody, bo nie ryzykowali płynięcia pod śluzą.

- Nurt był silny, przez co bardzo szybko pokonaliśmy cały dystans. Nie musieliśmy się zbyt zmęczyć. Woda sama niosła - mówi Adam Giet. Pasjonaci ekstremalnych kąpieli przygotowują się do kolejnych imprez.

Jesienią zamierzają przepłynąć Odrę z Kędzierzyna Koźla do Opola.

Do tego czasu jeszcze nie raz wejdą do wody. Oczywiście, morsy nie mogą już doczekać się zimy. - Wówczas kąpiele są naprawdę przyjemne - mówią.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na raciborz.naszemiasto.pl Nasze Miasto