Przy kominie krematoryjnym stanęło już rusztowanie. Zabezpieczono także sam piec, w którym - według lokalnych historyków - mogą się jeszcze znajdować śladowe ilości prochów zgładzonych w tym miejscu więźniów.
- Jeszcze w tym roku odnowiona zostanie elewacja, komin i ściany budynku oraz znajdująca się tam tablica pamiątkowa. Wymienione również będą okna oraz drzwi. Całość inwestycji wyniesie blisko 100 tysięcy złotych, które miasto pozyskało ze środków unijnych - poinformował Piotr Pękala, kierownik biura komunikacji kozielskiego magistratu.
Ponadto Minister Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu przyznał dofinansowanie na kolejny etap renowacji. Obejmie on odnowienie pieca krematoryjnego. Miasto otrzyma blisko 17 tysięcy złotych na przygotowanie niezbędnej do rozpoczęcia prac dokumentacji techniczno-konserwatorskiej.
Niemiecki nazistowski obóz zagłady Auschwitz-Birkenau miał swoje filie, opolska znajdowała się właśnie w lesie między Blachownią a Sławięcicami, na terenie dzisiejszego Kędzierzyna-Koźla.
Do dziś w lesie pozostało sporo elementów obozowej infrastruktury, w tym charakterystyczne wieżyczki wartownicze oraz wspomniane krematorium. Pozostawiono je, by przypominały tragiczną historię drugiej wojny światowej i ogrom zbrodni, których Niemcy dokonali w obozach koncentracyjnych.
Wykonanie prac przy budynku krematorium ma służyć zachowanie byłego obozu jako miejsca pamięci. Do dziś przyjeżdżają tu wycieczki z Izraela, aby Żydzi mogli się przekonać, jak wyglądał Holokaust.
Sam obóz zajmował obszar 4 hektarów. Remontowane właśnie krematorium wybudowano w jego w południowo-wschodnim krańcu. Ocenia się, że spalono w nim zwłoki ok. 1500 zmarłych więźniów.
Gdy w lipcu 1944 roku rozpoczęły się amerykańskie bombardowania zakładów chemicznych w Kędzierzynie-Koźlu, więźniowie przystąpili do budowy schronów przeciwlotniczych. Ocenia się, że w obozie zamordowano co najmniej 248 więźniów (osobną liczbę ofiar stanowią wycieńczeni z pracy, chorób i głodu).
Na przełomie 1944 i 1945 roku podjęto decyzję o ewakuacji obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau i wszystkich jego filii w rejonie Górnego Śląska. Strażnicy SS, aby wymusić kontynuowanie marszu, stosowali bezwzględny terror wobec wycieńczonych. Panował wówczas bardzo silny mróz, często pojawiały się zamiecie śnieżne. Więźniowie byli pozbawieni żywności, odpowiedniej odzieży, często poruszali się boso.
Jak opisuje "Wirtualny Sztetl", nocowali w szopach albo pod gołym niebem. Esesmani konwojujący kolumny pieszych (każda z nich po 500 osób) zabijali słabych i wyczerpanych, którzy nie nadążali za resztą.
Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?