Przy koronkarskich wałkach usiadła na razie niezbyt liczna, bo zaledwie trzynastoosobowa grupa. Powód jest oczywisty – zrobić koronkę, nawet najprostszą nie jest łatwo, więc instruktorka musi mieć wystarczająco czasu dla każdej z uczestniczek i uczestników. Bo w tym rękodziele liczy się przede wszystkim precyzja i cierpliwość. Jak się co raz coś nie udaje, to łatwo ją stracić. I cała para idzie w gwizdek, a tego przecież nikt nie chce.
Przyszłe mistrzynie koronki zaczęły naukę od początku, czyli od najprostszych wzorów: breloczków, jajek, które mogą pełnić dwojaką funkcję – koronkowej pisanki i podkładki pod filiżankę. Kilkulatkom, które usiadły do nauki, było najzupełniej obojętne, co robią. Zgodnie z przekonaniem: od czegoś trzeba zacząć. Kilkunastolatki podeszły do tematu, jak do zadania w szkole: co się nie da, jak się da. I dało się.
Poza drobnym breloczkiem czy wspomnianym jajkiem-pisanką, które można było wziąć do domu, by pochwalić się bliskim, wartością wyniesioną z zajęć było na pewno to, że przez te kilka godzin ręce były zajęte czymś innym, niż scrolowaniem ekranu telefonu. Okazało się również, że z koleżanką można porozumieć się mową, nie tylko wiadomością w mediach społecznościowych.
Jarosław Kaczyński nie stawił się przed komisją śledczą
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?