Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Historia fotografii i poczet opolskich fotografów. Wydawca i kolekcjoner Bogusław Szybkowski ujawnia losy przedwojennych fotografów

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Bogusław Szybkowskim opolski kolekcjoner i wydawca, jest członkiem międzynarodowego Klubu Daguerra i znawcą śląskiej fotografii i filokartystyki.
Bogusław Szybkowskim opolski kolekcjoner i wydawca, jest członkiem międzynarodowego Klubu Daguerra i znawcą śląskiej fotografii i filokartystyki. Krzysztof Strauchmann
Dawni mistrzowie obiektywu. Oni pokazali nam, jak wyglądała przeszłość, a potem sami zaginęli w jej odmętach. Fotografowanie ma już prawie 200 lat historii i kiedyś było elitarną sztuką, która zawsze budziła emocje.

Profesor Stanisław Nicieja we wstępie do książki Bogusława Szybkowskiego „Z historii fotografii w Opolu. Hauptmann Böhmer” napisał: „Człowiek może dokonać w życiu rzeczy wyjątkowej, wspaniałej, a nawet genialnej, ale jeśli ktoś tego czynu czy osiągnięcia nie opisze, nie zarejestruje w jakimś dokumencie, to – gdy odejdą już świadkowie epoki – interesująca nas postać wpada w otchłań kompletnego zapomnienia – nicości”.

Bogusław Szybkowski, członek międzynarodowego Klubu Daguerra i znawca śląskiej fotografii i filokartystyki, wydobył z nicości 560 nazwisk dawnych mistrzów fotografii. Zebranie ich zdjęć i biografii kosztowało go prawie 20 lat pracy. Uwiecznił to w 11 zeszytach pod wspólnym tytułem „Fotografowie na Śląsku Opolskim w latach 1839 – 1944”. A wcześniej w książce o mistrzu malarskiej fotografii Alfredzie Böhmerze, w „Historii fotografii w Brzegu 1843-1945” oraz książce „Opole katalog fotografii 1860-1945”

Hauptman Böhmer: Oczy, to zwierciadła duszy

- W leksykonie światowych fotografów, gdzie figurują tylko 3 polskie nazwiska, znalazła się jedna osoba związana z Opolem - hauptmann Alfred Böhmer, pierwszy niemiecki artysta fotograf – opowiada Bogusław Szybkowski, opolski kolekcjoner i historyk fotografii.

W dotychczasowej literaturze informacje o Böhmerze były bardzo zdawkowe, nie zachowało się nawet jego imię. Bogusław Szybkowski odtworzył jego losy w dużym stopniu na podstawie listów, jakie ten niemiecki oficer dostawał z rozsianych po świecie niemieckich kolonii. Te listy krążą dziś po giełdach kolekcjonerskich.

Alfred Böhmer, pruski oficer, przez 10 lat mieszkał w Opolu i tu robił doskonałe, malarskie zdjęcia, zapowiadające nowy trend w fotografii - piktorializm. Przykładem jest choćby mistrzowski zamglony pejzaż znad Odry z widokiem na kontury domów i wieżę zamkową.

- Francuski fotograf Nadar, który robił przepiękne portrety i sfotografował młodą Sarę Berhnard, powiadał, że fotografii nauczysz się w dzień – mówi Bogusław Szybkowski. - Operowania światłem będziesz się uczył przez lata, ale więzi z fotografowanym człowiekiem się nie nauczysz. To trzeba mieć. Coś jest w tym, że niektórzy fotografowie potrafią z postaci wydobyć tak wiele. Wydobyć duszę.

Böhmer to potrafił. W książce o Böhmerze autorstwa Bogusława Szybkowskiego, jest zdjęcie nieznanej smutnej dziewczynki ze złożonymi na piersiach rączkami z roku 1900. Jej wielkie oczy porywają w świat wyobraźni. O oczach rybaka z Gudhjem na Bornholmie, dawniej mówiono by: magnetyzujące. Böhmer był żeglarzem, pływał po Bałtyku. Bogusław Szybkowski, idąc jego śladem trafił na serię genialnych fotografii w lokalnym muzeum na szwedzkiej wyspie Bornholm. Są tam zrobione przez fotografa z Opola portrety miejscowych kobiet, rybaków z wielkimi fajkami.

Niecpe: Człowiek, który zatrzymał świat

W 1827 roku francuski badacz Joseph Niecpe po raz pierwszy zatrzymał pędzący świat. Metalową płytkę, polewaną chemikaliami, wystawił na działanie dziennego światła i w ten sposób utrwalił widok ze swojego okna w małym miasteczku we wschodniej Francji. Robienie pierwszego „zdjęcia” trwało 8 godzin. Badania kontynuował Louis Daguerre, który zastosował jodek srebra i opracował metodę utrwalania obrazu zwaną potem dagerotypią. W 1839 roku Francuska Akademia Nauk ogłosiła Daguerre wynalazcą fotografii, a Francja wykupiła jego patent i bez żadnych ograniczeń ofiarowała go całemu światu do nieograniczonego używania.

- To było coś cudownego, zatrzymać obraz malowany światłem. W 1839 roku w Niemczech było 2 degarotypistów, ale zainteresowanie nową sztuką było tak duże, że już parę lat później w samym Berlinie działało ich kilkudziesięciu – opowiada Bogusław Szybkowski.

Na terenie dzisiejszej Opolszczyzny pierwszy znany dagerotyp wykonano w Nysie, na przełomie 1939 i 1840 roku. Przedstawiał widok miasta wykonany z odległości tysiąca stóp. Zdjęcie się nie zachowało, nie znamy jego twórcy. Wiemy o nim, bo trafiło na pierwszą wystawę dagerotypów we Wrocławiu.

- W tym okresie dagerotypy trzeba było tak długo naświetlać, że nawet ich twórca Daguerre przyznawał, że nie nadają się do robienia portretów – opowiada Bogusław Szybkowski. - Pierwszy sportretowany, to był „stary wiarus”, dawny żołnierz napoleoński z Polski, którego fotografowano przez cztery godziny, a on w tym czasie właściwie drzemał na fotelu. Już rok później wszedł do użycia nowy, bardziej czuły obiektyw i czas naświetlania spadł do ok. 10 minut. W fotelach montowano jednak z tyłu specjalne mocowania na głowę, żeby się portretowany nie ruszał.

George Eastmann: Naciskasz spust, my robimy resztę

Fotografia była sztuką tajemną. Zajmowali się nią malarze, ale także chemicy, zegarmistrzowie czy farmaceuci, którzy potrafili opanować skomplikowany proces produkcji zdjęcia. Obraz na ołowianych płytkach utrwalano trującymi oparami rtęci. Wielu pierwszych fotografów zatruło się rtęcią. Z tego powodu zmarł między innymi wrocławski fotograf Herman Biow, znany z tego, że w czasie wielkiego pożaru doków w Hamburgu wykonał ok. 40 dagerotypów jako pionierski fotoreportaż z akcji.

W połowie XIX wieku wynaleziono nową technologię – tzw. mokrej płyty kolodionowej. Tuż przed zrobieniem zdjęcia szklana płytkę polewano chemikaliami bez używania rtęci, a gotowe zdjęcie trzeba było natychmiast wywołać i utrwalić.

- Wybierając się na fotografowanie pejzaży tą techniką, fotograf musiał zabrać ze sobą namiot i wszystkie czynniki chemiczne – opowiada Bogusław Szybkowski. – Bracia Bisson pierwsi uwiecznili na fotografii majestat Alp. W 1859 roku uparli się, że sfotografują panoramę z Mont Blanc. Zrobili to dopiero za trzecim podejściem, 24 lipca 1861 r. Na szczycie zrobili tylko 3 zdjęcia, a rok później jeszcze 6, ale one do tej pory powalają swoim pięknem. Obecnie organizowane są kursy robienia zdjęć metoda mokrego kolodionu. Proces jest żmudny, trzeba wykonać po sobie 19 czynności, ale zdjęcie wychodzi fantastycznie.

Kolejny krok do nowoczesnej fotografii wykonał w 1871 roku Richard Maddox, lekarz i amator fotografowania. Wynalazł suchą płytę. Wystarczyło ją zawinąć w czarny papier, schować do bagażu.

W 1888 roku Amerykanin George Eastmann wyprodukował aparat skrzynkowy Kodak ze zwijaną kliszą na 100 zdjęć i zorganizował sieć usługową, która pozwoliła na fotografowanie kompletnym amatorom. Wystarczyło wysłać do sklepu aparat po zapełnieniu klisz, a z powrotem odsyłano wywołane zdjęcia i naładowany na nowo aparat.

Wszyscy oni powoli doprowadzili do stanu dzisiejszego, gdy dziennie na świecie robi się miliony fotografii. Większości nikt nie ogląda.

Andre Disderie: Pierwsi celebryci na zdjęciach

- Fotografia od powstania była usługą, ale początkowo dostępną tylko dla bogatych, bo proces produkcji był bardzo drogi – opowiada Bogusław Szybkowski. – Około 1875 roku za 12 zdjęć płaciło się już markę, a to była cena akceptowalna dla wielu ludzi. Na przełomie wieków fotografowanie stało się tanie, powszechne i popularne. Niestety, fotografia zaczęła też popadać w sztampę.

Masową fotografię umożliwiła kolejna nowa technologia CDV (carte de vistite), opatentowana przez francuskiego fotografa Andre Disderiego w 1854 roku. Disderie obniżył koszt produkcji wykonując kilka ujęć na jednej płycie. Opracował też charakterystyczną metodę pozowania, która potem była masowo powielana. Model stawał w ustawionym tle, pomiędzy rekwizytami, meblami w atelier fotograficznym. W 1859 roku w pracowni Disderiego sfotografował się cesarz Napoleon III Bonaparte, a jego odbitki trafiły do domów i albumów tysięcy Francuzów. Tak możliwości fotografii odkryli ówcześnie politycy i celebryci.

- Zapanował szał, moda na CDV – opowiada Bogusław Szybkowski. – Królowa Wiktoria miała kilkadziesiąt albumów. Sam Disderie w pewnym momencie zatrudniał tysiąc ludzi, żeby nastarczyć z produkcją zdjęć. Miał milion franków rocznego obrotu.

Fotografowali się także zwykli ludzie, wysyłając swoje zdjęcia na pamiątkę innych członkom rodziny. Modne było kupowanie zdjęcia króla czy cesarza, żeby wsadzić go do albumu obok zdjęcia ciotki. To było nobilitacją!

Liborius; Jedno zdjęcie i więcej nic

Pod koniec XIX wieku w miastach Opolszczyzny, jak w całej Europie, zaczęły wyrastać zakłady fotograficzne, pojawili się amatorzy fotografowania. Dokumentaliści dawnych czasów. To im zawdzięczamy ilustracje do dzisiejszych historycznych publikacji. Zdjęcia budowli, wydarzeń, ludzi. Dzięki nim możemy porównywać, jak zmienił się nawet drobny kawałek świata.

- Nie raz zachowało się tylko zdjęcie na dowód, że ktoś istniał. Tak jest w przypadku Liboriusa z Prudnika czy Obera z Brzegu. Nie wiemy nawet, jak mieli na imię. Liberiusa nie ma w żadnych annałach – opowiada Bogusław Szybkowski. - Niektóre lokalne zakłady padały po kilku miesiącach, a ich właściciele wędrowali gdzieś dalej. Ferdinand Tappert z Głogówka został technikiem dentystycznym i przerzucił się na wstawianie złotych zębów. Paul Heimann z Opola fotografując poparzył się magnezją.

W Głubczycach prekursorem fotografii był aptekarz Hermann Möllendorf. Max Glauer kapitalnie fotografował dzieci, bardzo naturalnie, bez sztucznej pozy czy przerażenia w oczach. Bruno Scholz wydał 200 wzorów widokówek z Opola. Alex Stock w 1903 roku wydał serię pocztówek, przedstawiających Opole w czasie wielkiej powodzi w lipcu 1902. Zdarzały się kobiety, jak Luise Seeburger, Franziska Katzbach z Opola czy Elma Sprengel z Koźla. Nawet w małych wioskach działali bardzo dobrzy fotografowie, jak choćby Josef Florek z Czarnowąsów.

Opolska ziemia gościła też kilku prawdziwych mistrzów aparatu.

W Głubczycach urodził się Karol Bulla, ojciec fotoreportażu rosyjskiego. Jako młody chłopiec wyjechał do Rosji, gdzie został naturalizowany. Robił zdjęcia nie tylko w atelier, ale wychodził na ulice, fotografował posiedzenia Dumy, rosyjskiego parlamentu.

- Max Steckel, znany fotograf z Katowic i Gliwic, który pierwszy fotografował górników na dole, w kopalniach, w czasie plebiscytu kupił w Łosiowie dom, gdzie się potem przeprowadził – opowiada Bogusław Szybkowski. – Górnikom robił zdjęcia w kompletnych ciemnościach. Wynalazł specjalną lamę, która wybuchła, a on się dotkliwie poparzył się. Zresztą on już przed I wojną światową dużo fotografował przyrodę w Tułowicach i Sławięcicach w dobrach księcia Hohelohe.

Steckel pierwszy w 1902 roku sfotografował kozice tatrzańskie w dobrach ks. Hohenlohe w Tatrach, w dolinie Jaworzyny.

- Zaprojektował do tego aparat z obiektywem jak lunetą o średnicy 2000 milimetrów – mówi Bogusław Szybkowski. - Car Bułgarii sprowadzał go do siebie, żeby w Karpatach fotografował dzikie niedźwiedzie.

Hans Stephainsky, nadleśniczy z Tułowic, fotografował susły na terenie poligonów wojskowych koło Łambinowic. Te susły, które teraz z powrotem chcemy przywrócić naturze. Pisał artykuły o tym, jak leczyć i jak fotografować zwierzęta. W 1910 roku jego zdjęcie zdobyło brązowy medal na wystawie w Gdańsku.

Bogusław Szybkowski: Detektyw prosi o pomoc w poszukiwaniach

Bogusław Szybkowski przez 20 lat tropił ślady opolskich fotografów, zaczynając od starych zdjęć, krążących między kolekcjonerami. Identyfikował ich po pieczątkach atelier, szukał ich w książkach teleadresowych, w ogłoszeniach lokalnych gazet, w kalendarzach wydawanych przez miejscowości, w różnych innych dokumentach czy wspomnieniach. Znalazł i uwiecznił w swoich zeszytach – 560 fotografów związanych z terenem Opolszczyzny.

- Myślę, że to jest większość, choć już po wydaniu zeszytów odnalazło się jeszcze 6 osób. Kilkudziesięciu może jeszcze pozostało w niepamięci i coraz trudniej będzie ich stamtąd wyciągnąć – komentuje Bogusław Szybkowski. – Proszę o pomoc i przekazywanie informacji przez lokalnych historyków, pasjonatów historii, którzy trafili na ślady działalności miejscowych fotografów. Może wspólnie uda się jeszcze kogoś przypomnieć?

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kedzierzynkozle.naszemiasto.pl Nasze Miasto